Cichy głos mniejszości

Ostatnio trafiłam na stronę LesbianGamers.com, która przeznaczona jest, jak zresztą sama nazwa wskazuje, dla graczek-lesbijek. Po istniejącym od paru lat serwisie GayGamer.net jest to już zatem kolejne miejsce, w którym piszą, dyskutują i spotykają się online gracze o orientacji homoseksualnej. Czyżby była to oznaka jakiejś szerszej tendencji?

Traf chciał, że kilka dni temu na kanale HBO obejrzałam film dokumentalny o historii amerykańskiego kina queer. Z wypowiedzi reżyserów, aktorów i krytyków filmowych wyłaniał się obraz niezwykłego znaczenia i istotności filmów rozgrywających się w środowisku gejów i lesbijek i przez nich kręconych. Większość z nich opowiadała o tym, jak oglądane w młodości filmy pozwalały im zrozumieć własną tożsamość, pogodzić się z odmiennością i pokrzepić myślą, że nie tylko oni przeżywają problemy właściwe mniejszościom seksualnym. Poza tym gatunek queer ma już ugruntowaną pozycję w światowej panoramie kina. Wewnątrz niego istnieje wiele nurtów, organizowane są festiwale, przyznawane nagrody, kolejne pokolenia filmowców odkrywają jego nowe obszary. Krótko mówiąc, jest rozwinięty i pełni swoją funkcję bardzo dobrze.

Spójrzmy teraz na wspomniane na początku strony internetowe. GayGamer.net to właściwe zwykły serwis newsowy o grach. Jedynym akcentem, który mógłby wskazywać na to, że jest przeznaczony dla tej specyficznej grupy odbiorców (tzw. „gaymerów”), jest subiektywne zestawienie „20 najbardziej gejowskich postaci z gier” przygotowane przez redakcję. Z kolei LesbianGamers.com skupia się przede wszystkim na śledzeniu lesbijskich akcentów w grach (nierzadko w moim przekonaniu znajdowanych na siłę) i opatrywaniu ich komentarzem w stylu „ach, jak fajnie by było, gdyby bohaterka X z gry Y była jedną z nas”. W tym momencie warto zastanowić się nad tym, czemu i komu służą te strony.

Problem w tym, że w stosunkowo młodym medium elektronicznej rozrywki nie istnieje – w przeciwieństwie do kina – żaden nurt qeer czy LGBT. Bohaterów i wątki homoseksualne w grach można policzyć na palcach jednej-dwóch rąk. Ostatnio głośno jest o możliwości doprowadzenia do romansu między kobiecymi postaciami w wyczekiwanej przez wielu grze RPG Mass Effect. Scena miłosna pomiędzy przedstawicielką rasy ludzkiej a przedstawicielką rasy obcej obiegła internet wzbudzając wiele komentarzy. Stała się nawet przyczyną zakazu sprzedaży gry w Singapurze. Tymczasem jest ona tak niewinna i pokazuje tak niewiele, że z powodzeniem mogłaby znaleźć się w pierwszym lepszym filmie puszczanym w TVP w niedzielne przedpołudnie:

Cała ta sytuacja uświadamia tylko, jak duża przepaść dzieli gry od filmów pod względem społecznego odbioru i dojrzałości jako medium. Gracze o odmiennej orientacji nie mają z kim i czym się utożsamiać, wobec czego tworzenie internetowych społeczności jest dla nich rodzajem substytutu, czy może raczej przejawem myślenia życzeniowego: a nuż jeśli pokażemy światu, że istniejemy, twórcy gier dostrzegą nasze potrzeby? Kłopot w tym, że tematykę homoseksualną do filmów wprowadzili sami geje i lesbijki, tymczasem „coming out” i otwarte przyznawania się do swojej orientacji w środowisku twórców gier wciąż należy do rzadkości. Poza tym stereotyp typowego gracza jako młodego, heteroseksualnego mężczyzny wciąż jest bardzo silny. Firmy deweloperskie i wydawnicze często po prostu boją się ryzykować wypuszczając na rynek produkt, który nie będzie skrojony pod takiego odbiorcę.

Póki co zatem graczom-homoseksualistom pozostaje zatem gromadzenie się w internetowych azylach, tropienie śladów i skrywanie rozczarowania całą tą sytuacją pod płaszczykiem wygłupów.

1 thoughts on “Cichy głos mniejszości

  1. Zniesiono właśnie bana na Mass Effect. A poza tym…cóż, póki co nie powstają jeszcze interaktywne opowieści o związkach, miłości etc., a jak rozumiem to tego miałaby dotyczyc cała rzecz, bo to jakiej oriebtacji jest bohaterlub postaś z gry po prostu mnie nie interesuje. I jakoś mi growego Almodovara nie brakuje.

    Polubienie

Dodaj komentarz